niedziela, 15 kwietnia 2012

Test / Recenzja Sennheiser HD480


Parę słów wprowadzenia

Wszedłem w posiadanie tytułowych słuchawek przypadkowo. Zauważyłem je w ofercie jednego z lombardów działających w serwisie Allegro. Zostały wycenione na 120 zł, wzbogacone o bardzo lakoniczny opis. Po sprawdzeniu zagranicznych serwisów aukcyjnych okazało się, że ich cena sięga czasem 300 zł. Zaintrygowało mnie to, jednak nie zdecydowałem się na zakup. Za drugim razem wystawiono je za 75 zł. Nie zastanawiałem się, mimo, że nie znalazłem w Internecie żadnych konkretnych informacji na ich temat. W zasadzie nie miałem co do nich oczekiwań. Kierowała mną głównie ciekawość (i nuda). Warte są recenzji (a Paryż mszy).


Postanowiłem napisać o nich cokolwiek po mojej próbie sprzedaży tych słuchawek. Potrzebowałem funduszy na „wymarzone” Grado SR60i. Gdy wystawiłem je w cenie 100 zł na allegro po 20 minutach miałem pierwszego klienta, z którym uzgadniałem sposób wysyłki. Tuż przed finalizacją transakcji założyłem je jeszcze raz na głowę by przesłuchać moją ostatnią „jazzową miłość”, płytę Chicka Corea pt. Super Trio.
Zrezygnowałem ze sprzedaży.

Specyfikacja, konstrukcja, wygląd

Przedmiotem recenzji są otwarte, nauszne słuchawki wyprodukowane w Niemczech 12 – 20 lat temu. Trudno ustalić konkrety. Znalazłem wypowiedź na jednym z zagranicznych forów internetowych napisaną 4 lata temu, o wspomnieniach z zakupu tych słuchawek 15 lat wcześniej. Słuchawki Sennheiser HD480 o impedancji 70 Ohmów, charakteryzują się pasmem przenoszenia w przedziale 18Hz – 22kHz oraz stosunkiem sygnału do szumu wynoszącym 1%.
Ich konstrukcja jest prosta, jednak nie na tyle ascetyczna co na przykład wspomniane wyżej Grado SR60/SR60i. Muszle słuchawek zamontowane są na szynie pałąka, która umożliwia dostosowanie ich wysokości (trzyma bardzo stabilnie) oraz swobodny ruch o niewielkim kącie dostosowujący docisk do małżowiny usznej. Na każdej muszli jest sześć symetrycznie rozłożonych otworów, dodatkowo przysłoniętych srebrną, metalową maskownicą wyścieloną w środku gąbką. Do muszli wczepiane są nauszniki (materiałowo-gąbkowe) za pomocą wbudowanej w nie obręczy zaciskowej. Zamiast nauszników można użyć zwykłej, cienkiej gąbki zaciskając ją obręczami, które znajdowały się wraz ze słuchawkami, jest to znacznie gorsze rozwiązanie, gdyż przetwornik znajduje się za blisko ucha. Około 3 metrowy kabel podłączony jest za pomocą oryginalnych wtyków, a kanał prawy jest dodatkowo rozróżniony kolorem czerwonym. Przewód zakończony jest gniazdem 3,5 mm z przejściówką na 6,3 mm. Pałąk jest dosyć stabilny, ale również umożliwia pewne odchylenia. Na styku z głową został wzbogacony miękką gąbką obszytą materiałem, niestety lekko zużytą. Ich wygląd oczywiście odbiega od najnowszych standardów, ale jest na tyle nowoczesny, że nie można określić go mianem old-school. Wizualnie od razu przypadły mi do gustu. W kwestii ergonomicznej było gorzej, ponieważ na początku dosyć mocno ściskały. Nie wiem czy ze względu na wyrobienie się pałąka czy przyzwyczajenie, ale problem zniknął.
Kupione przeze mnie słuchawki są w dobrym stanie (lekko obdrapane). Zaczęło się dosyć niepozornie, gdyż przysłano mi je w gustownym pudełku po butach, opakowane w makulaturę. Nie była to miłość od pierwszego „odsłuchu”, ponieważ byłem wtedy zafascynowany specyfiką słuchawek Creative Aurvana Live!, które stały się mimowolnie benchmarkiem.

Brzmienie, czyli z czym to się je

            Odsłuchów dokonałem na uNostromo i Fiio E10 (recenzje wkrótce). Słuchawki są bardzo ciepłe w brzmieniu. Mają wręcz „analogowy” charakter, przez co drażnią w nowoczesnym, często sztucznym „graniu”. Nie są uniwersalne, najlepiej radzą sobie w lżejszych gatunkach tj. Jazz, Fusion czy stary Rock. Właściwie ich charakterystykę można określić jako „starsza płyta jazzowa”. Przepiękny środek, lekko zakryty i wycofany bas, lecz bogaty, czytelne talerze, bardzo dobrze rozbrzmiewająca perkusja i wibrujący wokal. W zasadzie nic nie dominuje. Pewnie ze względu na jakość odtwarzania ludzkiego głosu wersja 1700 Ohmów (HD480 II) była wykorzystywana w studiach radiowych. Scena jest dosyć specyficzna, ciasna (więcej luzu na uNostromo, jednak jest zbyt słaby do ich napędzenia). Właściwie utrzymują wszystko w obrębie uszu, smaczki wychodzące dalej nie są odpowiednio wyeksponowane. Przy nieuważnym słuchaniu można ich nie dostrzec. Opis brzmienia z oryginalnego pudełka, którego zdjęcia znalazłem w Internecie, oddaje wszystko: Balanced, transparent and natural sound reproduction. Słuchawki jednak potrzebują mocy, nie są łatwe do napędzenia, ale również niespecjalnie trudne. Fiio E10 radzi sobie przepięknie „na czysto” – bez EQ (ale z włączonym wbudowanym bass boostem), z kolei uNostromo wymagał ingerencji EQ z braku mocy oraz przesadnej neutralności brzmienia.
            Słuchawki zastąpiły moje inne „jazzofony” czyli Phillips SHP5401. „Miażdżąc” ich krystaliczność i czytelność ciepłem oraz nisko-środkowym warkotem, tak potrzebnym w moim „targecie” gatunkowym.
           
Suma
            Szczerze polecam osobom szukającym słuchawek o brzmieniu ukierunkowanym na „klasyczne” gatunki o zdecydowanie ciepłej barwie i naturalności brzmienia. W zasadzie są tak specyficzne, że porównywanie ich do nowoczesnych słuchawek jest nietrafne, jednak można przyznać, że moje (coraz mniej) ulubione CAL! brzmią przy nich dosyć sztucznie, pusto i rozlegle, jednak ostatecznie są bardziej uniwersalne. Słuchawki Sennheiser HD480 wygrywają z Aurvanami w wąskiej dziedzinie, jednak jest to znaczące zwycięstwo.
Naprawdę warto „pobawić się w łowcę” cierpliwego, lecz konsumpcyjnie niewygodnego na rynku potężnej, wręcz przerośniętej oferty słuchawek. Polecam również ze względu na małe koszty zakupu w Polsce.

Przy pisaniu recenzji wtórowali mi:
Chick Corea, Steve Gadd, Christian McBride, album live pt. Super Trio
oraz
Chuck Mangione w utworze Children Of Sanchez (overture)

8 komentarzy:

  1. Posiadam hd 480 i hd 480 classic. Ich dużą zaletą jest to, że można bez problemu kupić kabel i gąbki słuchawek. Z czasem wykrusza się obszycie gąbki na pałąku, ale kaletnik zrobił mi nowe ładniejsze i wygodniejsze od oryginału ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda. Do tego bardzo łatwo się je rozkłada - można je bez problemu wyczyścić lub poeksperymentować np. z wygłuszeniem muszli. Możliwa jest też wymiana pałąka na któryś z nowych, tanich Sennheiserów - chyba HD202.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałem ostatnio hd202 i rzeczywiście pałąk wygląda na kompatybilny ;)

    Ostatnio zastanawiam się nad zakupem CAL!. Preferuję ciepłe przestrzenne brzmienia. Źródłem byłby dac fiio d03k, amp fiio e07k oraz mikroforum608. Słucham rocka, trochę jazzu, folku, grania gitarowego.

    Problem w tym, że kupiłbym je głównie z ciekawości i zastanawiam się czy różnica w brzmieniu w stosunku do hd480 classic warta będzie tych 200 zł? Mógłbyś coś podpowiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli preferujesz brzmienia w stylu HD480, to CAL mogą nie trafić w Twój gust, tym bardziej gatunkowy. To jednak brzmienie na planie litery V - solidny bas, trochę cyfrowa góra, mało średnicy - barwa również raczej w stronę chłodu.

    W sumie D03k jest ciepły, nie wiem jak mikroforum608 - może by się to dobrze zgrało. CAL to jednak brzmienie efektowne, a do jazzu, folku lub gitar potrzeba średnicy i naturalnego przekazu. W sieci są poradniki autorstwa Perula - da się w łatwy sposób Aurvany wyrównać, ocieplić i powiększyć im scenę. Rekabling wpływa również bardzo korzystnie na brzmienie, więc słuchawki mają spory potencjał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, będę jeszcze kombinował w takim razie z innymi nausznikami. Postaram się, też w miarę możliwości o odsłuch przed zakupem.

      Usuń
  5. Witam . mam hd 480 od 18 lat , innych nie używam poza słuchawkami pojemnościowymi do testów wybudowanego sprzętu . Jedna uwaga co do kabli . Oryginalne kable mają rezystancje na poziomie 20 Ohm , same przetworniki mają 50 Ohm . Po wymianie kabli na zwykłą miedz grają dużo lepiej z większą energią . Bardzo fajnie opisałeś te słuchawki . Pozdrawiam T.J Citrone

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za info odnośnie kabli. Chyba miałem możliwość sprawdzenia ich z przewodami z HD 25-1 oraz HD 25 SP, a także miedzi OCC 7N, ale już nie pamiętam efektów :) Widziałem właśnie na Twoim blogu HD480 z ładnym kabelkiem w grubym oplocie.

      Usuń
  6. To nie oplot :) , materiał użyty do liftu to knot tak się to nazywa w pasmanterii kosztuje 1 zł za metr :) jest gruby bawełniany i bez problemu można w niego zapakować plecionkę z 4 linek po 2 mm każda (0,5 m2 ofc SIFF) a egzotyczne drewno wyrywasz z parkietu na Wawelu :) Właśnie słucham HD 480 na Citrone TubeDAC i + wzmacniacz lapowy SET zintegrowany 2 x 6 watt
    Pozdrawia

    OdpowiedzUsuń